portal motoryzacyjny Jedź Bezpiecznie | nowe materiały na stronie
powrót do strony głównej

poznaj nasze opinie z testów samochodów
NOWE NA STRONIE:
TESTY | Plusy i minusy - Cupra Born, elementy podnoszące bezpieczeństwo dzieci
TESTY ZDERZENIOWE EURO NCAP | Honda, NIO i Toyota z ocenami Euro NCAP
TESTY | Dziecko w Cupra Born - foteliki i wózki

Portal dla wszystkich uczestników ruchu drogowego | Jed¼ Bezpiecznie

Jedź Bezpiecznie | magazyn motoryzacyjny

TESTY

social media - magazyn motoryzacyjny Jedź Bezpiecznie


Akcje przywoławcze do serwisów


Bezpieczeństwo dzieci


Elektromobilność


Polskie drogi


Porady


Porozmawiajmy o bezpieczeństwie


Produkty


Przepisy


Salon samochodowy


Sport


Technika


TESTY | Samochody dostawcze


Testy zderzeniowe Euro NCAP


Ubezpieczenia


Wydarzenia


Wypadki drogowe


Z rynku


 
PREZENTACJE

Rewolucje czy ewolucje, część 1
10-11-2012, tekst: Maciej Kalisz, foto: archiwum

Sprzedaż samochodów - nie tylko w Polsce - wciąż spada. Ich producenci nie mają już czasu na szukanie alternatyw, muszą wcielać w życie plan B, C, D, E...



Część koncernów motoryzacyjnych postawiła na pojazdy z napędem elektrycznym. Jest to jednak bardziej pokłosie planów z przed kilku lat, niż złoty środek na dzisiejsze zwiększenie sprzedaży. Podstawowa wada tego rozwiązania to wciąż niesatysfakcjonujące proporcje zasięgu do czasu ładowania baterii. Aby temu zaradzić trzeba przede wszystkim gęsto rozbudować uliczną sieć punktów "na wtyczkę", a to już znaczące koszty dla dystrybutora energii. Żeby stało się to opłacalne, rejestracji samochodów elektrycznych powinno z dnia na dzień przybywać, a zamiast tego częściej słyszymy o przestojach w ich produkcji, np. w fabryce Mitsubishi, gdzie obok i-MiEV-a powstają Citroeny C-Zero i Peugeoty iOn.



Niebagatelny jest również koszt zakupu takiego pojazdu. Wspomniany i-MiEV w Polsce kosztuje 113 tys. złotych, a Renault Fluence Z.E. 110 tys. złotych. O ile ten pierwszy to miejski maluch, to w drugim przypadku mamy sporego sedana z segmentu C. Ale za te pieniądze u Japończyków kupimy też crossovera ASX z napędem na cztery koła, a u Francuzów topową Lagunę Grandtour. W tych przypadkach ekologia przegrywa z ekonomią i - nie ukrywajmy - ze zdrowym rozsądkiem. Niemniej w większości krajów zachętą do kupna tych samochodów są liczne bonusy, nie tylko finansowe, od urzędów państwowych i miejskich. Niestety, w Polsce to wciąż utopia.



Za to 100-procentowy napęd elektryczny odważyli się docenić dziennikarze motoryzacyjni. W 2011 roku Nissan Leaf otrzymał najpierw europejski, a następnie światowy tytuł Samochodu Roku.



Wiele z tych podobieństw można odnieść do pojazdów hybrydowych, choć ich produkcja i sprzedaż są na znacznie wyższym poziomie. Prymusem wśród koncernów jest Lexus, w którego ofercie nie znajdziemy już samochodu wyłącznie z silnikiem spalinowym. O ile jeszcze kilka lat temu jednostka elektryczna zaledwie wspomagała napęd tradycyjny, to dziś jest jego równoprawnym uzupełnieniem.

Równolegle jej właściciel - Toyota Motor Corporation - produkuje Priusa, z którym m.in. w Warszawie eksperymentuje korporacja taksówkowa. Od niedawna ofertę powiększył miejski Yaris i prawie nie spotykany u nas iQ, a w kolejce czeka Auris, w tym pierwsze takie kombi z segmentu C. Ale i tutaj widoczne są duże dysproporcje cenowe. Yaris w topowej wersji wyposażenia "Dynamic" jest o 10 tys. zł tańszy od bazowej ceny hybrydowej "Terry". Za tę kwotę możemy dziś kupić około 2 tys. litrów benzyny.

Mocno upraszczając różnica w średnim zużyciu paliwa przez Yarisa z silnikiem benzynowym 1.3 VVT-i 100 KM, a hybrydą o tej samej mocy wynosi 1,6 litra na 100 km. Aby zwróciło nam się te 2 tys. litrów benzyny musimy przejechać około 125 tys. kilometrów. Zakładając średni roczny przebieg na poziomie 20 tys. kilometrów da nam to 6 lat. Plus koszty serwisowania i baterii i samochodu. A to tylko teoria, bo w praktyce każdy z nas jeździ inaczej.

Podobnie jak w przypadku aut elektrycznych i hybrydy mogą poszczycić się europejskim tytułem Samochód Roku. Aktualnie jest nim Chevrolet Volt i Opel Ampera. Za tego ostatniego trzeba wydać ponad 200 tys. złotych!



O produkcji pojazdów elektrycznych czy hybrydowych myślą także takie marki jak Audi, BMW, Infiniti, Mercedes czy Porsche, a ostatnio w Paryżu widzieliśmy Forda Mondeo Hybrid i Mitsubishi Outlandera PHEV.

To co dla nas w tym wszystkim najważniejsze to to, że pomiędzy wyposażeniem samochodów z alternatywnym, a konwencjonalnym napędem nie ma większej różnicy. W obu przypadkach standardem z zakresu bezpieczeństwa są minimum dwie przednie poduszki powietrzne, ABS, światła do jazdy dziennej i coraz częściej ESP. Podobnie jest z testami zderzeniowymi EuroNCAP, w których modele z elektrycznym lub hybrydowym napędem także zdobywają maksymalne oceny 5-gwiazdek.

Wiele więc wskazuje na to, że produkcja samochodów elektrycznych to kosztowna jazda z głąb ślepej uliczki. Chyba, że koncerny wdrożą technologie, które zdecydowanie zwiększą zasięg tych pojazdów i jednocześnie pozwolą obniżyć koszty produkcji. Ale te muszą być wprowadzone tu i teraz, a nie w bliżej nieokreślonej przyszłości. Bo póki co górą będą hybrydy. Pytanie tylko na ile świadomość bycia eko i teoretycznych oszczędności na zużyciu paliwa będą dziś w stanie nakłonić klientów do poczynienia niemałej inwestycji? Przeciętnego Kowalskiego raczej nie, firmowe floty zdecydowanie tak. Tylko na ile zwiększy to globalną sprzedaż samochodów?
  www.jedz-bezpiecznie.pl
e-jedzbezpiecznie.pl
e-jedzbezpiecznie.pl

copyright 2002-2024 | polityka prywatności | wydawca: Kalisz Media | kontakt | do góry