ELEKTROMOBILNOŚĆ
Infrastruktura ładowania | A1 i A4 oraz S19
Gdy przy głównej drodze nie ma ładowarki
18.03.2024 | tekst: Maciej Kalisz | foto: archiwum
Na długich odcinkach dróg szybkiego ruchu wciąż brakuje infrastruktury do ładowania pojazdów elektrycznych. Czasem ratunkiem jest zjechanie do pobliskich miejscowości. Oto trzy zaskakujące przykłady z naszych testów na A1 i A4 oraz S19.
Samochód powinien służyć do przemieszczania się z punktu A do B także na długich odległościach. W przypadku pojazdów z silnikami spalinowymi nie stanowi to większego wyzwania. Ale już w elektrykach podstawą planowania trasy jest lista stacji ładowania. Jednak ich rozmieszczenie, nawet przy autostradach i drogach ekspresowych, dalekie jest od akceptowalnego stanu.
Przekonaliśmy się o tym podczas naszych „zimowych” testów samochodów elektrycznych na długim dystansie. W potrzebie chwili pokładowa nawigacja kierowała nas do miejsc, w których nie spodziewalibyśmy się nawet słupka do podłączenia kabla typu 2. A jednak w każdym znajdowaliśmy doskonale wyposażoną infrastrukturę do szybkiego ładowania.
Autostrada A1
Ruszamy Volvo C40 z Łodzi w kierunku Trójmiasta autostradą A1. Do dyspozycji mamy tylko kartę do ładowania Greenway (plus punkty partnerskie). Po drodze znajdujemy punkty na MOP-ach Głowno Wschód i Ludwino Wschód. W ramach testu zjeżdżamy na nie, ale bez ładowania. Następna stacja Greenway jest na MOP-ie Olsze Północ.
To 190 kilometrów dalej. Zimowa aura (minus 7 stopni C), prędkości autostradowe (130-140 km/h) i masa auta robią swoje. Pokładowa nawigacja wyznacza nam trasę do leżącej przy drodze krajowej DK62 restauracji Stare Jabłonki Pikutkowo.
Na jej terenie, za ekranami dźwiękochłonnymi, znajdujemy stację Greenway o mocy 150 kW. Otoczenie mocno zaskakuje, brak utwardzonej nawierzchni, wokół przydomowe ogródki, nieuporządkowana zieleń.
Podróż z Rzeszowa do Krakowa. Jedziemy Volkswagen ID.5, w schowku mamy kartę Shell. Po drodze stacja Orlen na MOP-ie Paszczyna Północ (na tablicach brak oznakowania EV). Dalej, a więc przez ponad 100 kilometrów nie ma nic.
Start mamy nieco ryzykowny, z zasięgiem 276 kilometrów. Nasza trasa liczy 160 kilometrów, do tego ciepłe przedpołudnie z temperaturą na zewnątrz 8 stopni C. Ale autostradowe prędkości (tempomat na 120 km/h) przy masie auta i tak robią swoje. Komputer pokładowy sygnalizuje, że jednak nie osiągniemy celu i wyznacza trasę do Bochni.
Oznacza to zjazd z autostrady A4 i kluczenie wiejskimi drogami przez ponad osiem kilometrów. Ładowarka znajduje się pomiędzy Gospodą nad Rabą a warsztatem samochodowym. przy ulicy Proszkowskiej w Bochni To punkt Elocity 90 kW, w którym zadziałała nasza karta Shell.
Droga ekspresowa S19
Przejazd z Warszawy do Rzeszowa Jeepem Avenger. Po drodze S17 Ryki i planowy postój na ładowanie. Po osiągnięci 86 proc. baterii mamy zasięg 332 kilometrów, a do celu 223 kilometry. Optymistycznie zakładamy, że jest OK. Tym bardziej, że temperatura na zewnątrz wynosi 9 st. C.
Odcinek od Lublina do Rzeszowa to ekspresówka S19. Na znajdujących się przy niej MOP-ach brakuje stacji benzynowych o czym informują tablice. Nie ma też punktów ładowania. Ale większym problem jest pokładowa nawigacja. Ta nie widzi oddanej do użytku w 2022 roku drogi, według niej jedziemy po nieutwardzonym grucie. Nie wiemy więc ile pozostało do celu, a zasięg przy ograniczeniu prędkości do 100 km/h systematycznie maleje.
Z pomocą przychodzi nawigacja w telefonie. Google proponuje stację Greenway w Nisku. To wymaga zjazdu z S19 i pokonania około 10 kilometrów. Jednak większym wyzwaniem jest znalezienie tego punktu.
Prowadzi nas na ulicę Polną do Gospody Nisko. Jej teren nie zachęca do wjazdu - zardzewiała tablica z nazwą i brama, popękana betonowa nawierzchnia, wokół mnóstwo dawno nieużywanego sprzętu i śmiecie. A jednak znajdujemy tu ładowarkę Greenway 150 kW. To chyba największe zaskoczenie z naszych testów elektryków.